Liter, które są niezbędne do nauki czytania, można nauczyć dziecko na wiele sposobów. Najprostsze jest po prostu nazywanie różnych rzeczy, mówienie, która litera jest pierwsza w danym wyrazie. Łączmy dźwięk z obrazem, pokażmy dziecku, jak dane litery wyglądają. Możemy narysować szkice na kartkach, a dziecko niech podąża jego śladem paluszkiem zamoczonym w farbie. Co dalej? Możemy układać z pojedynczych liter wyrazy - napiszcie litery na grubszych kartkach albo naklejcie karteczki na klocki. Takie pomoce naukowe można wykorzystać na wiele sposobów, nie tylko tworząc z nich wyrazy, lecz także dzieląc na samogłoski i spółgłoski, łącząc w sylaby itp.
Liczyć możemy właściwie wszystko. Pluszaki, warzywa w zabawkowej kuchence, książki na półce. Nie musimy dawać dziecku słupków do obliczania, wystarczy "zagadywać" podczas zabawy. "Do garażu wjechały trzy samochody, w kolejce stoją kolejne trzy. Ile samochodów będzie w garażu?", "mamy trzy piłki, jedną pożyczymy babci, ile piłek nam zostanie?". Zanim się zorientujesz, dziecko będzie płynnie dodawało i odejmowało. Nie zapomnij zapoznać córkę czy syna z cyframi. Możesz - podobnie jak radziliśmy z literami - zapisać je na grubszych karteczkach lub na kartkach, które przykleisz na klocki. Pomocy naukowych możecie używać do liczenia, a potem dodawania i odejmowania.
W zabawie możemy się nauczyć nie tylko liczenia. Wystarczy rozejrzeć się wokół, aby dostrzec mnóstwo kształtów, kolorów. Sprawdźcie, ile jest wokół was kół, a ile trójkątów. Nazwijcie te figury, opiszcie ich charakterystyczne cechy. Chyba każde dziecko zna zabawę w "oko szpiega" - jedna osoba wybiera rzecz, którą widzi w pobliżu i opisuje ją, druga osoba musi odgadnąć, co to takiego. Zmodyfikujmy zabawę i nie wskazujmy na "jakieś" rzeczy, ale wybierzmy takie związane z figurami geometrycznymi lub innymi zagadnieniami, które chcemy utrwalić dziecku (mogą to być rzeczy, których nazwy mają określoną liczbę sylab, czy też takie, które są koloru zielonego).
Możemy uczyć się angielskiego w czasie zabawy. Jak? Śpiewając rytmiczne piosenki, wybierając takie, które wymagają np. pokazywania części ciała czy różnych elementów garderoby. Modyfikujmy też popularne aktywności. Bawiąc się w kolorowego berka, mówmy "blue", a nie "niebieski", oglądając książeczkę obrazkową, nazywajmy widoczne tam postacie w języku obcym ("cat" zamiast "kot").
Teoria to jedno, ale dopiero praktyka pozwala zrozumieć pewne zjawiska. Wprowadzajmy dzieci w świat fizyki czy chemii już od najmłodszych lat. Ciecz nienewtonowska (czyli po prostu woda z mąką ziemniaczaną) będzie świetną zabawą, która zajmie dziecko na pewien czas. Dolejmy do wody olej, pokażmy dziecku, jak wypłynie na wierzch. A gdy maluch wchodzi do wanny, pokaż mu, jak zwiększa się poziom wody.
Co jeszcze? Prostym doświadczeniem jest domowa hodowla kryształków soli - wystarczy do szklanki z osoloną wodą włożyć nitkę, której koniec przywiążemy do patyczka. Połóżmy go na górze szklanki, a naczynie odstawmy na bok. Po kilku dniach na nitce "coś" zacznie się dziać. Dlaczego nie można wrzucać jedzenia za regał? Pokażmy dzieciom, co dzieje się z chlebem - wilgotne pieczywo połóżmy w ciepłym miejscu, niebawem zobaczymy na nim pleśń. Doświadczeń, które możemy zrobić w domu, jest mnóstwo. To m.in. lewitująca piłeczka czy przykrywanie kartką szklanki z wodą - odwróć szklankę, woda nie wypłynie.
Nauka nie musi być przykrym obowiązkiem. Pokazujmy dzieciom od najmłodszych lat, że uczenie się jest fajne, a zdobywanie wiedzy jest niesamowitą przygodą.